Coraz częściej w
środkach masowego przekazu można usłyszeć, iż w polskich sądach ojcowie czują
się dyskryminowani, traktowani wręcz jako rodzice gorszej kategorii. Wielu z
nich wierzy, że z racji samego faktu bycia mężczyzną są w postępowaniu sądowym postawieni
na z góry przegranej pozycji.
Z całą pewnością
na taki wizerunek polskiego sądownictwa w oczach ojców wpływa, wiele czynników
– począwszy od samej organizacji funkcjonowania sądów, poprzez procedury, a
skończywszy na mało obiektywnym czynniku, jakim jest mentalność ludzka.
Jednym z częstych
zarzutów podnoszonych przez ojców jest okoliczność, iż ich zdaniem sądy polskie
są nadmiernie sfeminizowane, gdyż składy sądów rodzinnych pozostają głównie
kobiece. Ojcowie uważają, że sędziowie kobiety inaczej podchodzą do spraw
rodzinnych, kierują się przy
rozstrzygnięciu konkretnej sprawy bardziej przesłankami emocjonalnymi, niż
obiektywnym spojrzeniem na całość zebranego w sprawie materiału dowodowego. Z
tego względu w toku postępowania mają one spoglądać przychylniejszym okiem na
matkę, niż na ojca. Nie ma oficjalnych danych na temat kształtowania się
proporcji płci wśród sędziów orzekających w sądach rodzinnych (w każdym razie
osobiście nie spotkałam się z taką statystyką). Z mojego doświadczenia wynika
jednak, iż kobieta sędzia orzekająca w sprawach rodzinnych stanowi widok dosyć częsty.
Pragnę jednak podkreślić, że z mojego punktu widzenia ten fakt stanowi
okoliczność mało znaczącą. Nadawanie mu przesadnego znaczenia prowadzi natomiast
do nadmiernego uproszczenia tak skomplikowanego zagadnienia, jakim jest kwestia
traktowania ojców w polskich sądach. Być może narażę się panom w tym momencie,
ale gwoli intelektualnej uczciwości należy podkreślić, iż błędem jest
przyjmowanie założenia, że każda kobieta pracująca w wymiarze sprawiedliwości
będzie zawsze solidaryzować się z kobietą stojącą po drugiej stronie stołu
sędziowskiego – nie zwracając uwagi na dobro dziecka, czy kierując się wyłącznie
chęcią „dokopania” mężczyźnie.
Przede wszystkim
należy zaznaczyć, iż główny problem stanowi funkcjonowanie sądów, a nie proporcje
płci w składach orzekających. Poważnym problemem pozostają nagminnie
występujące w sądach „kolejki”. W wielu wypadkach czas oczekiwania na wyznaczenie
pierwszej rozprawy w sprawie rozwodowej wynosi nawet kilka miesięcy. Natomiast
uzyskanie opinii biegłych sądowych z Regionalnego Ośrodka
Diagnostyczno-Konsultacyjnego (RODK), stanowiącej istotny element materiału
dowodowego i będącej podstawą rozstrzygnięć sądów w kwestiach rodzicielskich,
może zająć nawet 6 miesięcy. Na marginesie warto zaznaczyć, że w odniesieniu do
organizacji pracy ww. ośrodków i kompetencji zatrudnionych tam psychologów
również coraz częściej pojawią się uzasadnione zastrzeżenia.
Istotna jest
okoliczność, iż przez cały okres postępowania dziecko pozostaje zazwyczaj przy
matce, która często wykorzystuje ten czas, aby manipulować psychiką i emocjami
dziecka. Psychologowie wskazują, że matka może w tym okresie próbować wzbudzić
w dziecku poczucie odrzucenia przez ojca („tata nas zostawił”, „tata nas już
nie kocha”) lub ukazywać siebie jako rodzica w jak najlepszym świetle (np. „nikt ciebie tak nie kocha jak ja”, „z nikim nie będzie tobie tak dobrze jak
ze mną).
Należy
zaznaczyć, iż granie przez matkę na uczuciach dziecka, często odbywa się pod pozorem
dbania o jego dobro. W rzeczywistości, co trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć,
jest ono perfidną grą, w której matka sprowadza dziecko do roli przedmiotu wykorzystywanego
do odegrania się na byłym mężu. Kobieta zdaje sobie bowiem przy tym sprawę, że
mężczyznę najbardziej zaboli ograniczenie lub wręcz pozbawienie kontaktu z własnym
dzieckiem. W kwestiach dotyczących np. ustalenia stałego miejsca pobytu
dziecka, władzy rodzicielskiej, czy ustalenia kontaktów z dzieckiem, dziecko
staje się kartą przetargową pomiędzy stronami. Należy w tym miejscu zaznaczyć,
iż ojciec, któremu orzeczeniem sądowym ograniczono prawa rodzicielskie lub
ustalono kontakty z dzieckiem w rzeczywistości pozostaje bardzo często zdany na
wolę matki przy której dziecko ma ustalone miejsce stałego pobytu. Ojcowie
często skarżą się na postawę byłych żon, które pomimo prawomocnych orzeczeń
sądowych niechętnie pozwalają ojcom na kontakt z dzieckiem. Nierzadko niektóre
matki również wówczas manipulują dziećmi, nastawiając je negatywnie do ojców
lub do nowo założonej przez niego rodziny. W efekcie z biegiem czasu dochodzi często
do rozluźnienia, a następnie zerwania, więzi między dzieckiem a ojcem.
W przypadku nie
wykonania lub niewłaściwego wykonania przez matkę prawomocnego orzeczenia
sądowego sąd opiekuńczy, uwzględniając jej sytuację majątkową, może
zagrozić nakazaniem zapłaty na rzecz
ojca oznaczonej sumy pieniężnej za każde naruszenie obowiązku (patrz art. 59815
kpc i następne). Prawnicy podkreślają, że obiektywnie patrząc procedura jest
pod tym względem długa, uciążliwa i nie zawsze skuteczna (należy złożyć wniosek
do sądu i poprzez wskazanie konkretnych dowodów uprawdopodobnić utrudnianie
kontaktów z dzieckiem przez matkę).
Współcześnie zmienia
się obraz społeczeństwa, a utwierdzone w opinii publicznej stereotypy mają
coraz mniej wspólnego z rzeczywistością (m.in. w poprzednim artykule pisałam o
tym, iż kobiety coraz częściej są sprawcami przestępstw znęcania się nad osobą
najbliższą). Nie zawsze matka równa się anioł, a ojciec równa się tyran, Najważniejsze
jest żeby w każdej sprawie wszyscy uczestnicy postępowania kierowali się dobrem
dziecka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz