W ostatnim czasie środki masowego
przekazu, w tym również prasa brukowa, dużo uwagi poświęcają kwestii lawino rosnącej liczby samobójstw popełnianych
przez Polaków.
Policyjne statystyki wskazują, że
w 2012 roku 5791 osób targnęło się na swoje życie, przy czym w 4177 przypadkach
próby samobójcze zakończyły się powodzeniem. Z powyższych statystyk wysuwa się niestety
dość smutny obraz kondycji naszego społeczeństwa. Eksperci, w tym m.in.
psychologowie i psychiatrzy, biją na alarm, że stan zdrowia psychicznego
Polaków jest z roku na rok coraz gorszy. Zwracają oni uwagę, że ludzie coraz
częściej nie radzą sobie z rzeczywistością, która dotyczy nie tylko ich życia
rodzinnego, ale również środowiska pracy, kwestii ekonomicznych, czy pozycji społecznej
(m.in. bieda, wykluczenie). Jest to zbyt szerokie i wielowątkowe zagadnienie, aby
móc w tym krótkim artykule w sposób dokładny je omówić, jednakże chciałabym
przynajmniej zwrócić uwagę na pewne kwestie.
Ze statystyk policyjnych wynika,
że nadal dominująca przyczyną samobójstw są choroby psychiczne oraz
nieporozumienia rodzinne. Niepokojącym zjawiskiem jest jednak zdecydowany
wzrost liczby samobójstw wśród najmłodszych. W 2012 r. Policja odnotowała
trzydzieści przypadków, gdy na swoje życie targnęły się dzieci w przedziale
wiekowym od 10 do 14 lat. Dwanaście takich prób było uwieńczonych skutkiem
śmiertelnym. W tym samym okresie w przedziale wiekowym 15-19 lat odnotowano 343
próby samobójcze, zakończone zgonem w 165 przypadkach. Ludzie młodzi są coraz
mniej odporni psychicznie, a jedynym rozwiązaniem jakie znajdują dla swoich
problemów coraz częściej jest niestety targnięcie się na własne życie. Eksperci
podają szereg przyczyn takiego stanu rzeczy - m.in. kwestie rodzinne (np.
rozwody rodziców, zjawisko tzw. „euro-sierot”), presja środowiska (np. „wyścig
szczurów”, porównywanie siebie z innymi, definiowanie swoje wartości poprzez
posiadanie rzeczy materialnych), czy brak perspektyw na przyszłość (np. trudne
warunki życiowe, brak pracy rodziców).
W tym miejscu warto także zwrócić
uwagę na pojawiające się coraz częściej i bardzo dramatyczne w swoim wyrazie
zdarzenia, określane mianem tzw. samobójstw rozszerzonych. Polegają one na tym,
iż osoba po dokonaniu zabójstwa przynajmniej jednej osoby sama popełnia
samobójstwo. Przykład z ostatnich miesięcy to tragedia w Zabrzeży (powiat
nowosądecki), gdzie 52-latek, zamordował trzech członków swojej rodziny, po
czym popełnił samobójstwo przez powieszenie.
W tego typu przypadkach
zabójcą-samobójcą jest często głowa rodziny, która zabija swoich bliskich
uważając, że bez niego sobie sami nie poradzą. Sprawca jest często przekonany,
że jest to jedyne właściwe rozwiązanie trudnej sytuacji życiowej; jest wręcz
przekonany, że „zabierając ich ze sobą” działa dla ich dobra. Takie dramatyczne
zdarzenia często rodzą pytanie „co się stało? przecież to była taka porządna,
spokojna rodzina”. Cóż, podobnie jak w przypadku przemocy domowej osoby
postronne często nie dostrzegają wagi problemu, a dramat rozgrywa się w czerech
ścianach. W literaturze przedmiotu podkreśla się, że samobójstwo rozszerzone
łączy w sobie w elementy samobójstwa i zabójstwa, które pozostają ze sobą w
ścisłym związku przyczynowo-skutkowym. Samobójstwo nie jest w prawodawstwie penalizowane.
Samobójca, który po dokonaniu zabójstwa i targnięciu się na własne życie przeżyje,
ponosi odpowiedzialność karną za zabójstwo (oczywiście jeśli zostanie stwierdzone,
że w chwili czynu był poczytalny). Jest to jednak obszerne zagadnienie, któremu
warto poświęcić odrębny artykuł.
Ponadto ze statystyk policyjnych
wynika, iż miejscem gdzie najczęściej popełnia się samobójstwo są mieszkania
oraz zabudowania gospodarcze. Najczęstszym sposobem dokonania zamachu na swoje
życie jest powieszenie lub rzucenie się z wysokości; rzadziej zażycie trucizny
lub zatrucie gazem. W licznych przypadkach samobójcy znajdują się pod wpływem
alkoholu, rzadziej natomiast pod wpływem różnego rodzaju substancji
psychotropowych.
Chciałabym poruszyć jeszcze jedną
kwestię, a mianowicie przestępstwa polegające na dopuszczeniu namową lub pomocą
do samobójstwa drugiej osoby. Zgodnie z kodeksem karnym (art. 151 kk), kto
namową lub przez udzielenie pomocy
doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie podlega karze pozbawienia
wolności od 3 miesięcy do lat 5. W
sposób ciągły rośnie jednak liczba osób, które dopuszczają się popełnienia tego
przestępstwa. W 2000 roku policja
odnotowała 671 tego rodzaju czynów zabronionych, a na przestrzeni 12 lat liczba
ta urosła do 2638 przypadków (stan na 2012 rok). Otwarte pozostaje pytanie ile taki przypadków
jest związanych z efektem szeroko rozumianej eutanazji.
Statystyki są z całą pewnością
ważnym źródłem informacji dla poszczególnych dziedzin nauk; począwszy chociażby
od kryminologii poprzez socjologię po psychologię. Należy jednak pamiętać, że nie
są to tylko liczby, tabele i suche fakty, gdyż zazwyczaj kryją się za nimi prawdziwe
i jak najbardziej realne tragedie życiowe poszczególnych osób i ich
najbliższych.