wtorek, 9 maja 2017

W obronie policjanta


Większość z nas spotkała w swoim życiu policjanta czy to przypadkiem dostając mandat (przecież obywatel nigdy przepisów nie łamie tylko pomiary prędkości są nie tam gdzie trzeba), czy też spotykając patrol na ulicy. Poza tym lubimy seriale sensacyjne i kryminalne; wielką popularnością cieszyły się kiedyś kultowe seriale „Kryminalni” czy „W-11 Wydział Śledczy, na których podstawie często kreuje się obraz policji.
 
Zauważyłam w swojej praktyce zawodowej, że niemal zawsze gdy rozmowa schodzi na temat policjantów, czy też samej instytucji policji, zaczyna się istny festiwal narzekań, a to, że policjanci są leniwi, a to, że nic nie potrafią, podczas gdy bandyci w biały dzień po ulicach chodzą. Przy okazji pojawia się masa pomysłów na reformę służb mundurowych, zazwyczaj rodem z „Policjantów z Miami”, „Gliniarza i prokuratora”, czy wspomnianych polskich seriali.  Jest jeszcze jedna sprawa, o której bardzo mało się niestety mówi, tj. kwestia szacunku przeciętnego Kowalskiego do policyjnego munduru, a w zasadzie jego braku. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, iż problem ten nie dotyczy tylko młodych osób, lecz również osób dojrzałych, które wydawać by się mogło powinny trochę bardziej rozsądnie podchodzić do tematu. Kolejny raz okazuje się, że bardzo łatwo przychodzi oceniać z wygodnego fotela przed telewizorem i wyciągać „trafne” wnioski na temat policjanta i jego środowiska pracy.

Przy tej okazji można przypomnieć głośne nagranie przedstawiające policjanta, który usiłował rozbroić agresywnego osobnika przy pomocy kija od mopu. Śmiała się wówczas cała Polska, podczas gdy dyżurni telewizyjni eksperci wzdychali i kiwali głowami ze zdziwieniem.

Drodzy czytelnicy mam tego dość, a dlaczego – o tym poniżej.  Spotkałam  w swoim życiu policjantów, którzy nie zasługują na wrzucanie ich do jednego worka ogólnikowych opinii i poglądów, funkcjonariuszy którzy wybrali ten zawód ponieważ był on ich pasją i którzy wiedzą, po co ten mundur noszą. Natomiast, czy obecne ustawodawstwo, m.in. ustawa Policji i szereg rozporządzeń, a także struktury organizacyjne im na pozwalają, to już inna bajka. Oczekujemy od policji wyników zapominając, że policjant na każdym kroku zderza się z biurokracją, każde jego działanie łączy się z koniecznością stawienia czoła lawinie papierów i formularzy. Brak dostępu do internetu, niewłaściwe warunki lokalowe, brak najbardziej podstawowych sprzętów i materiałów biurowych, to wciąż smutna rzeczywistość wielu komend i komisariatów. Dla policjantów problematyczny pozostaje także dostęp  do bieżących aktów prawnych, nawet tak podstawowych jak kodeks karny, czy kodeks postępowania karnego, nie mówiąc już o komentarzach lub bardziej specjalistycznych ustawach.

Oczekujemy od policjanta, że będzie ryzykował swoje życie skacząc z dachu budynku lub rozpracowując pod przykrywką struktury mafii, tymczasem jego wynagrodzenie często jest bardzo niskie. Oczekujemy, że nie zawaha się użyć broni służbowej, gdy zajdzie taka potrzeba, tymczasem w świetle obowiązujących zasad musi on tłumaczyć się nie tylko z „uszkodzonego” chuligana, lecz także ze złamanej pałki. W tych okolicznościach nie dziwi też fakt, że policjant nie będzie skłonny do samochodowych pościgów w hollywoodzkim stylu, skoro każda rysa pociąga za sobą konieczność napisania istnego elaboratu.

Nie może umknąć uwadze, że policjanci często przeciążeni są pracą, co siłą rzeczy odbija się na ich skuteczności. Odbywają niewiele szkoleń dotyczących praktycznych aspektów ich służby, np. dotyczących postępowania w nieprzewidzianych sytuacjach, czy też radzenia sobie ze stresem i agresją. Zbyt jest mała ilość psychologów, z których pomocy anonimowo i bezpłatnie mogliby korzystać funkcjonariusze. Tymczasem policjant nie jest maszyną, lecz człowiekiem, który również miewa problemy osobiste i rodzinne; który potrzebuje wsparcia i pomocy. Poza tym nie każdy policjant jest prawnikiem, stąd moim zdaniem warto byłoby też zainwestować więcej w szkolenia prawnicze.

Bardzo często w mediach można usłyszeć, że policjanci nie wykonali czynności służbowych lub zebrali zbyt mało dowodów, co do prowadziło w efekcie do uniewinnienia podejrzanego. Przerzucanie całej winy na policjantów jest jednak w takich sytuacjach niezasadne, gdyż w rzeczywistości w postępowaniu przygotowawczym pracę policjanta nadzoruje prokurator i to on – jeżeli stwierdzi, że coś powinno zostać zrobione – powinien mu wskazać konkretne czynności do wykonania lub przeanalizowania.

Temat został przez mnie tylko zasygnalizowany. Czy będę opisywać bardziej szczegółowo co trzeba zmienić? Bynajmniej. Dlaczego? Ponieważ uważam, że żeby coś się zmieniło na lepsze, trzeba najpierw usiąść z policjantami – tymi na samym dole hierarchii – i wsłuchać się w ich głosy. Tam są odpowiedzi, bez nich każda reforma, mała czy duża, w formie ustawy, rozporządzenia, czy nawet zarządzenia, będzie tylko kolejnym martwym aktem prawnym, który dla pracy policjanta nie będzie miał większego znaczenia. Oczywiście poza ewentualnym dołożeniem papierkowej roboty. Pewnie niektórzy powiedzą, „ale słodzi, a przecież biorą łapówki, biją do nieprzytomności”. No cóż, do tematu na pewno wrócę i chętnie będę z Wami polemizować w razie potrzeby.